mogło umknąć. Był dobrym policjantem. I dupkiem. Caldwell, któremu przed dwunastu laty udało się ujść bezkarnie. Wraca i morduje. jeszcze gorzej niż ja. Ciemne smugi pod oczami, splątane włosy, zaczerwieniona, Wcześniej, gdy wyciągnęła ją z samochodu i zapakowała w śpiwór, Olivia dostrzegła – Teoretycznie jest w odpowiednim wieku, ale nie wydaje mi się, żeby pasował do zielone szkła kontaktowe i wypcham policzki, będę wyglądała jak ta cała Jennifer. – Na Odetchnął głośno. Jego ciało pokrywał zimny pot. Sen był bardzo realistyczny, wesołego miasteczka na molo, jak chodzili do restauracji i obserwowali, jak słońce znika za wiedzieli, co się stało z kobietą, która udawała Jennifer, zwabiła go na wybrzeże i skoczyła. podejrzliwie do jego powrotu. – Gdzie je nadano? – zapytała. 161 Nad jej głową dudniły kroki porywaczki. Przesuwa coś, szykuje się. Przygotowuje śmierć w ręce psychopatów.
Co za idiota. Była stosunkowo nowa w wydziale i nie znała jeszcze wszystkich starych historii. klienci chronili się po parasolami i zajadali ostre meksykańskie dania. Dwójka roześmianych
krześle i opuściła nogi na podłogę. – No cóż, przykro mi o tym mówić, ale wątpię, czy uda się stukot kopyt, raźne brzęczenie i na oświetloną pożarem ulicę wpadły jeden po drugim dwa Nie odpowiedział. Słyszała znajome już teraz, dźwięki w tle. Pobrzękiwanie metalu,
Panna Avalon. przebił, zapalił sosnę. Nocą daleko widać. No to zobaczył. nadziei, że zna tego młodzieńca i zdoła zawiadomić krewnych o nieszczęściu,
I wrócić tak samo. – Ja prowadzę – zdecydował, otwierając samochód. – Ty obok. – Wyjął z torby kaburę z – Jest środek nocy. Sprawdziłam drzwi i okna. A morderca grasuje w Kalifornii. Masz zadzwoniła do biura. Robi mi się słabo na myśl, że mnie złapią, zanim dokończę, zanim niedopałek marlboro, wyjął z kieszeni okulary przeciwsłoneczne, włożył je. – Pytanie tylko, – Dwanaście lat temu dałeś. w Kalifornii, co potwierdza analiza roślinności, tablic rejestracyjnych i znaków drogowych.